30 maj 2012

Rozdział 6

Perspektywa Lany
Ten sam dzień
Nawet polubiłam Litzy. Starała mi się pomóc z Harry'm, ale bałam się tego co mu nagadała. 
- Wiesz ja się będę zbierać bo jest już późno - powiedziałam 
- Ok. Pa - powiedziała - Powodzenia 
- Ale z czym? 
- Zobaczysz 
- Okey... - powiedziałam i wzięłam swoją torbę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, a mama Litzy miło mnie pożegnała. Ruszyłam do domu. 

- Gdzieś ty się podziewała!! Dodzwonić się trudniej niż do królowej - krzyczał na mnie Louis od razu gdy weszłam do domu 
- Uspokój się. Byłam u Litzy 
- Ja jestem zdenerwowany?! Ja jestem oazą spokoju 
- Jasne - mruknęłam i weszłam na schody. Poszłam do swojego pokoju i od razu dostałam od Litzy sms 'a
''Podaj mi nr. Lou!!!' 
"Po co Ci?" odpisałam 
"Chcę pogadać'' 
''Mhm <Numer>'' 
''Dziękuję ŚLICZNIE! Masz załatwione pozwolenie od Lou :D" 
''Tiaa"

Po jakimś czasie
- Lana!!! - usłyszałam krzyk Lou. Wkurzona zeszłam na dół
- Co znowu?! 
- O co chodzi z Harry'm?! - wydarł się na mnie. Podrapałam się po głowie
- A o co ma chodzić ? - spytałam spokojnie 
- Yyy... O to że to Litzy załatwia - dalej był wkurzony 
- Ona powiedziała że mam jej się nie sprzeciwiać więc tak robię - powiedziałam 
- Mhm... Więc... Może nie będę mieć ku temu sprzeciwów, ale żadnych ...
- Louis!! To chyba raczej jasne!! 
- Mam nadzieję, bo martwię się o moją młodszą siostrzyczkę i nie chcę być wujkiem zbyt wcześnie, ok? 
- Tak, tak, a ja ciocią
- Ej, ale ja mam 21 lat mi wolno, a ty zaledwie 16 
- Niedługo 17 - poprawiłam go - Skończyłam już 15 więc mi wolno, ale i tak nie chcę
- Mhm... Będę mieć na was oko - powiedział i pomachał mi palcem przed oczami 
- Tak, ale nie bądź jak przyzwoitka - mruknęłam 
- A jeżeli będę - uśmiechnął się 
- To z nim to zrobię
- O no to ja wolę nie 
- Wiem. Idę spać dobranoc - ziewnęłam i poszłam na górę.
W łazience spędziłam 40 minut. Znowu poszłam spać  z mokrymi włosami.  Rano będą nie do ogarnięcia. Zasnęłam trochę po północy. 

Rano szybko wstałam i poszłam do łazienki. Byłam szczęśliwa. Mogę chodzić loczkiem, ale czy on też chcę? 
Sms od Litzy 
"Zaraz po ciebie będę, bądź gotowa"
"Haha. Ja dopiero wstałam''
"Och, trudno. Idziemy do chłopaków, Lou już tam jest"
"Ok, poczekasz na mnie"
"Mhm..." 
Ubrałam się w to. Uczesałam się w kłosa i zbiegłam na dół. Litzy akurat zadzwoniła 
- Ooo... Widzę już gotowa 
- Przez Ciebie - powiedziałam wkurzona - Chodź już - pociągnęłam ją za rękę. 
- Ciągnie Cię aż tak do Harry'ego?! - zapytała gdy ją pociągnęłam
- A Ciebie do Zayn'a nie ? - spytałam 
- Wiesz. My już mamy plany - uśmiechnęła się 
- Wole nie wnikać - powiedziałam i ruszyłyśmy w drogę. Przez cały czas się śmiałyśmy, a Litzy się wywaliła i z jej kolana zaczęła lecieć krew. Na szczęście do chłopców było blisko. Wzięłam pod rękę kulejącą Litzy i wprowadziłam ją do domu. Zayn od razu podbiegł
- Coś ty jej zrobiła nie dobra kobieto?! - krzyknął 
- Ej! To nie ja dobrze, sama się wywaliła - obroniłam się. Zostawiłam ich samych bo wiedziałam że on się nią zajmie, nie ważne w jaki sposób. 
Weszłam do zatłoczonego salonu. Tak czterech chłopaków = chaos 
- Ej! Widzi mnie ktoś?! - krzyknęłam. Harry się na mnie spojrzał i się zmieszał. Od razu usiadł na kanapie. 
- Lana! - krzyknął Louis. Spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem i pokiwał głową w stronę Hazzy. Kiwnęłam głową, ale nie byłam pewna tego co mam za chwilę zrobić, lecz jednak podeszłam do niego 
- Harry... - powiedziałam - Możemy pogadać? 
- Em... Jasne - gdy powiedział do mnie te słowa moje serce zaczęło szybciej bić i miałam wrażenie że wszyscy to słyszą. Poszliśmy do jego pokoju... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz