9 cze 2012

Rozdział 7

Perspektywa Litzy
Kiedy Zayn opatrywał mi kolano, ja siedziałam na blacie w kuchni. Robił to tak delikatnie, że wydawało się że boi się że pogorszy ranę. Gdy wstał pocałowałam go
- Dziękuję - powiedziałam i znów go pocałowałam. Poszliśmy do salonu. Lany i Harrego już nie było, więc przechodzą tą 'ważną' rozmowę.
Chłopaki byli w trakcie jakiejś zaciekłej konwersacji
- Nie martw się, znajdziesz kogoś - pocieszał Liam, Nialla
- Łatwo Ci to mówić bo ty już kogoś masz - mruknął przybity. Podeszłam i go przytuliłam
- Czuję się zazdrosny - Zayn tupnął nogą i skrzyżował ręce na piersi
- Nie martw się, znajdziesz kogoś bo jesteś świetnym chłopakiem - szepnęłam mu do ucha - Zayn nie masz o co - powiedziałam kiedy odsunęłam się od Nialla. Uśmiechał się
- Co ty mu powiedziałaś ? - spytał Liam
- Wiesz... To w końcu ja, a ja potrafię wszystko
- Wszystko? - Zayn spytał z chytrym uśmieszkiem
- Tak wszystko -powiedziałam
- No to skoro wszystko, to jedną rzecz możemy wypróbować - powiedział i przerzucił mnie przez ramię. Zaczął mnie nieść po schodach. Postawił mnie pod drzwiami swojego pokoju. Spojrzałam na niego i podniosłam brwi do góry
- Co niby chcesz zrobić, tu w pokoju?
- Chyba wiesz
- Haha... Przeliczyłeś się. Ja nie jestem taka łatwa - powiedziałam - Owszem lubię Cię ale
- Tak, jesteśmy ze sobą dopiero dzień
- No właśnie... więc wstrzymaj pożądanie, proszę - powiedziałam - A skoro już tu jesteśmy to może ich podsłuchamy? - spytałam. Podniósł brew i pokręcił przecząco głową. Obrażona zeszłam na dół. Usiadłam koło Liama i zaczęłam oglądać coś durnego co oni oglądali. Po kilku scenach wiedziałam że to 'Toy Story'
 - Serio ? Nie jesteście za starzy na to ?
 - To Liam wypala nam tym mózgi - powiedział Niall
 - To wy tam coś macie ? I to mózgi? - zaczęłam się śmiać
 - Zayn to ma gust - prychnął Louis
 - Świetny! - powiedziałam
 - No oczywiście - powiedział dumny Zayn wchodząc do salonu
 - W końcu taki jest mój chłopak - uśmiechnęłam się - Ale mój FOCH FOREVER wciąż trwa - powiedziałam
 - Tak, tak. Jeszcze będziesz chciała - machnął ręką
 - Co masz na myśli - podniosłam brew ku górze
 - Jakbyś nie wiedziała - powiedział
 - Hm? - nie wiedziałam o co mu chodzi. W geście odpowiedzi wziął łokcie do tylu i wygiął się do przodu. Domyślcie się jak to wyglądało
 - Ooo! Co wy tam robiliście?! - krzyknął Lou
 - Louis lepiej idź sprawdź co tak z twoją siostrą i Loczkiem. Coś długo ich nie ma. Nie wydaje ci się to podejrzane? - spytałam
 - Ach! No tak - powiedział i ruszył schodami do góry. Poszłam za nim. Byli w dwuznacznej sytuacji; Harry był nad Laną a w dodatku się całowali. Ale to nie wszystko. Ręce Harrego wylądowały pod jej tuniką. Na ten widok moje kąciki ust wygięły się w uśmiech, jednak Lou w ogóle się to nie podobało
 - Harry! Lana! - warknął, a jego ręce zacisnęły się w pięści. Momentalnie od siebie odskoczyli. Uśmiechnięta Lana spuściła głowę, gdyż jej twarz oblał rumieniec. Harry poderwał się z miejsca i wyprowadził Lou z pokoju. 

30 maj 2012

Rozdział 6

Perspektywa Lany
Ten sam dzień
Nawet polubiłam Litzy. Starała mi się pomóc z Harry'm, ale bałam się tego co mu nagadała. 
- Wiesz ja się będę zbierać bo jest już późno - powiedziałam 
- Ok. Pa - powiedziała - Powodzenia 
- Ale z czym? 
- Zobaczysz 
- Okey... - powiedziałam i wzięłam swoją torbę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, a mama Litzy miło mnie pożegnała. Ruszyłam do domu. 

- Gdzieś ty się podziewała!! Dodzwonić się trudniej niż do królowej - krzyczał na mnie Louis od razu gdy weszłam do domu 
- Uspokój się. Byłam u Litzy 
- Ja jestem zdenerwowany?! Ja jestem oazą spokoju 
- Jasne - mruknęłam i weszłam na schody. Poszłam do swojego pokoju i od razu dostałam od Litzy sms 'a
''Podaj mi nr. Lou!!!' 
"Po co Ci?" odpisałam 
"Chcę pogadać'' 
''Mhm <Numer>'' 
''Dziękuję ŚLICZNIE! Masz załatwione pozwolenie od Lou :D" 
''Tiaa"

Po jakimś czasie
- Lana!!! - usłyszałam krzyk Lou. Wkurzona zeszłam na dół
- Co znowu?! 
- O co chodzi z Harry'm?! - wydarł się na mnie. Podrapałam się po głowie
- A o co ma chodzić ? - spytałam spokojnie 
- Yyy... O to że to Litzy załatwia - dalej był wkurzony 
- Ona powiedziała że mam jej się nie sprzeciwiać więc tak robię - powiedziałam 
- Mhm... Więc... Może nie będę mieć ku temu sprzeciwów, ale żadnych ...
- Louis!! To chyba raczej jasne!! 
- Mam nadzieję, bo martwię się o moją młodszą siostrzyczkę i nie chcę być wujkiem zbyt wcześnie, ok? 
- Tak, tak, a ja ciocią
- Ej, ale ja mam 21 lat mi wolno, a ty zaledwie 16 
- Niedługo 17 - poprawiłam go - Skończyłam już 15 więc mi wolno, ale i tak nie chcę
- Mhm... Będę mieć na was oko - powiedział i pomachał mi palcem przed oczami 
- Tak, ale nie bądź jak przyzwoitka - mruknęłam 
- A jeżeli będę - uśmiechnął się 
- To z nim to zrobię
- O no to ja wolę nie 
- Wiem. Idę spać dobranoc - ziewnęłam i poszłam na górę.
W łazience spędziłam 40 minut. Znowu poszłam spać  z mokrymi włosami.  Rano będą nie do ogarnięcia. Zasnęłam trochę po północy. 

Rano szybko wstałam i poszłam do łazienki. Byłam szczęśliwa. Mogę chodzić loczkiem, ale czy on też chcę? 
Sms od Litzy 
"Zaraz po ciebie będę, bądź gotowa"
"Haha. Ja dopiero wstałam''
"Och, trudno. Idziemy do chłopaków, Lou już tam jest"
"Ok, poczekasz na mnie"
"Mhm..." 
Ubrałam się w to. Uczesałam się w kłosa i zbiegłam na dół. Litzy akurat zadzwoniła 
- Ooo... Widzę już gotowa 
- Przez Ciebie - powiedziałam wkurzona - Chodź już - pociągnęłam ją za rękę. 
- Ciągnie Cię aż tak do Harry'ego?! - zapytała gdy ją pociągnęłam
- A Ciebie do Zayn'a nie ? - spytałam 
- Wiesz. My już mamy plany - uśmiechnęła się 
- Wole nie wnikać - powiedziałam i ruszyłyśmy w drogę. Przez cały czas się śmiałyśmy, a Litzy się wywaliła i z jej kolana zaczęła lecieć krew. Na szczęście do chłopców było blisko. Wzięłam pod rękę kulejącą Litzy i wprowadziłam ją do domu. Zayn od razu podbiegł
- Coś ty jej zrobiła nie dobra kobieto?! - krzyknął 
- Ej! To nie ja dobrze, sama się wywaliła - obroniłam się. Zostawiłam ich samych bo wiedziałam że on się nią zajmie, nie ważne w jaki sposób. 
Weszłam do zatłoczonego salonu. Tak czterech chłopaków = chaos 
- Ej! Widzi mnie ktoś?! - krzyknęłam. Harry się na mnie spojrzał i się zmieszał. Od razu usiadł na kanapie. 
- Lana! - krzyknął Louis. Spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem i pokiwał głową w stronę Hazzy. Kiwnęłam głową, ale nie byłam pewna tego co mam za chwilę zrobić, lecz jednak podeszłam do niego 
- Harry... - powiedziałam - Możemy pogadać? 
- Em... Jasne - gdy powiedział do mnie te słowa moje serce zaczęło szybciej bić i miałam wrażenie że wszyscy to słyszą. Poszliśmy do jego pokoju... 

Rozdział 5

Perspektywa Litzy 
Jak to fajnie że to piątek. Ale ja nie będę teraz pisać o piątku, który jest co tydzień, chce opowiedzieć o mojej randce z Zayn ' em. No więc tak
Pojechaliśmy na kolację do bardzo drogiej restauracji. Zjedliśmy. Z czego ja bardzo mało, jak to ja. Potem poszliśmy na spacer. A tam ... POCAŁOWAŚMY SIĘ I OFICJALNIE JESTEŚMY PARĄ , ale mam z tego powodu zaciesz. Ma po mnie zaraz przyjść i idziemy razem do szkoły.
Dopakowałam książki i zeszłam na dół, do kuchni. Usiadłam przy stole i spojrzałam na zegarek. 20 minut do szkoły
- Spóźnisz się - powiedziała moja rodzicielka, strasznie mnie irytuje.
- Nie mamo nie spóźnię się - uspokoiłam ją
- Ja Cię i tak nie podwiozę więc nie masz na co liczyć, moja droga
- Nie musisz. Jadę z moim chł... kolegą - szybko powiedziałam
- Możesz mi wszystko powiedzieć - powiedziała
- No okey... Mam chłopaka
- Ooo... Długo nie rozmawiałyśmy. No to opowiadaj - powiedziała i przysiadła się do mnie. Na moje wybawienie zadzwonił dzwonek.
- Może później. Lecę pa - powiedziałam i pobiegłam szybko do drzwi. Otworzyłam i szybko się przez nie wyśliznęłam. - Chodź, bo będzie źle - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę w stronę dużego auta, na oko dziewięć osób. Wsiedliśmy do niego i usiedliśmy chyba w bagażniku. Ta moja inteligencja...
- Cześć, jestem Lana
- Ty to pewnie Litzy. Zayn bez przerwy o tobie gada i gada - powiedział farbowany blondyn. W tej chwili auto ruszyło.
- Ok, widzę że o mnie dużo wiecie, a ja nawet nie znam waszych imion - powiedziałam
- Ja to Niall, za kierownicą Louis, w loczkach to Harry a ten najcichszy to Liam. Lana Ci się przedstawiła , a Zayn to twój chłopak.
- Ok nie załapałam - powiedziałam. Samochód się zatrzymał i wysiedliśmy. Wchodząc do szkoły czułam na sobie wzrok, wzrok przynajmniej kilkudziesięciu dziewczyn. Nie wiedziałam czy to przez to że z nimi jestem czy dlatego że trzymam rękę Zayn ' a.
Doszliśmy do sali od matematyki. Pocałowałam Zayn 'a na pożegnanie i zostałam sama z Laną.
- Dobrze że chociaż wam się układa - westchnęła Lana
- Hm?
- No wy się kochacie, a ja mam... No kurde od kilku tygodni podkochuję się w Harry 'm, z tego co zrozumiałam on we mnie też
- Więc w czym problem ? - spytałam
- Ech... Mój brat jest tym problemem
- A twój brat to...
- Louis. Tak i to też najlepszy przyjaciel Harry'ego i dobrze go zna - chyba go cytowała bo robiła głupią minę
- Ych... To krucho
- No - westchnęła
- Ej! Mam pomysł. Dziś po szkole idziemy do mnie, pomyślimy co i jak i jakoś was spikniemy
- No ok - zrobiła przestraszone oczy
- Oj nie bój się, zakoleguję się z nim i pogadam, ale musisz dać czas - mrugnęłam do niej
- O nie, nie, nie. Wolę to jakoś sama załatwić
- Nie sprzeciwiaj się. Moje plany są niezawodne. - powiedziałam i zadzwonił dzwonek. Weszłyśmy do sali...

Od razu po lekcjach poszłyśmy do mnie. Żałuję że nie pożegnałam się z Malikiem, ale mówi się trudno. Po wejściu mama zaatakowała mnie pytaniami o Zayn'a i czy przyjdzie do nas. Puściłam to mimo uszu i pobiegłam z Laną do mojego pokoju
- Och... Po co jej powiedziałam o Zaynie - westchnęłam
- Wytrzymasz
- Jak on ją pozna, uzna za wariatkę
- Nie...
- Mhm... Więc może włączymy jakąś muzykę? - zaproponowałam
- Okey. Włącz 1D
- Eee... Co?
- One Direction
- W dalszym ciągu nie wiem
- Zespół twojego chłopaka
- Serio? Nie wiedziałam - troche się zmieszałam. Szybko wpisałam coś yt. Włączyłam to :
- Więc?
- Podaj mi jego numer - powiedziałam
- yyy... No nie wiem
- Podaj - podałam jej telefon a ona przepisała go od siebie
- Okey. teraz daj mi chwilkę - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zadzwoniłam do niego
- Harry? - spytałam kiedy odebrał
- yyy... Tak z kim mam przyjemność
- Z Litzy
- Aha. Więc po co dzwonisz?
- Em... W sprawie Lany - powiedziałam.
- Ok - słyszałam po jego głosie że się zdenerwował
- Więc... Podoba Ci się tak?
- Eee - zaczął się jąkać - Yyy
- No odpowiedz wreszcie
- Taak - powiedział
- No więc ty jej też. Jutro masz z nią pogadać i to szczerze - powiedziałam, a raczej rozkazałam
- Ech - westchnął - Trochę się...
- Pogadaj z nią. Ona jest smutna
- Dobrze - powiedział
- No to cześć. Trzymam Cię za słowo - powiedziałam i się rozłączyłam.
- No więc z Harry'm masz już załatwione, jeszcze został Louis. Pogadam z nim ale nie dzisiaj.  

27 maj 2012

Rozdział 4.

Perspektywa Lany
                                                      4 września

Dzień jak co dzień. Rano prawie zaspałam, w szkole nudno. No może oprócz jednego zastępstwa. Nie ma to jak wolna matma. Wyszliśmy na boisko, bo było dosyć ciepło. Akurat chłopaki z 1D mieli W-F. Zebrała się mało grupka fanek. Czy one kiedykolwiek się od nich odczepią?! Oni też chcą żyć jak normalni ludzie i chodzić do szkoły. Zayn patrzył się na tą nową dziewczynę i uśmiechali się do siebie.To chyba ta o której tak ostatnio gada. Nawet nie wiem jak ma na imię. Potem na stołówce próbowałam coś z niego wyciągnąć, ale dowiedziałam się bardzo niewiele. Znają się od niedawna i była wczoraj u chłopaków w apartamencie.
Po lekcjach przyjechał po mnie Lou. Dziś jechaliśmy do chłopaków i mieliśmy zamówić pizzę. Pewnie jak zawsze będą kłótnie i nie będziemy mogli się zdecydować co zamówić. Niall jak zawsze pierwszy poda propozycję i postawi na swoim.
- To co zamawiamy? Ja proponuję to co zawsze, czyli ser szynka pieczarki i jakąś jeszcze.
- A czy wziąłeś pod uwagę, co mają do powiedzenia inni? Zawsze chcesz to samo. Dziś zamawiamy coś innego - Dady wziął sprawę w swoje ręce.
- No ok, ok- Powiedział ze smutną miką.
- Więc co bierzemy? Ja najbardziej lubię hawajską. - Powiedziałam, bo mam wrażenie że nikt mnie nie zauważa.
- Popieram. Też ja lubię- Harry opowiedział od razu, choć prawdopodobnie wcale nie uważał na to co ja powiedziałam
Od razu przypomniała mi się sytuacja z przedwczoraj. Posmutniałam, co chyba było widać
- Co jest. Źle się czujesz?- Louisowi nagle zachciało się mną opiekować.
- Nie nic mi nie jest.
W słuchawkach usłyszałam znaną mi melodię. Avril Lavgine - Girlfriend. Dlaczego akurat mnie to spotyka?
Po kilku minutach dojechaliśmy do domu chłopaków. Zayn jak zawsze pisał smsy i zapomniał o bożym świecie.
- Zayn. Halo tu Ziemia. Idziemy. - Powiedziałam do przyjaciela
- A.. ok. Już idę. Przykro mi, nie będę mógł wam towarzyszyć, bo idę na randkę
- Ok. Miłej zabawy- Powiedzieliśmy wszyscy ciurkiem
Nic nie odpowiedział tylko wsiadł do samochodu i pojechał. Miłej randki życzę. Taa, fajnie. Chociaż on znajdzie swoją drugą połówkę.
Po kłótni jaką pizzę mamy zamówić, w końcu zadzwoniliśmy do naszej ulubionej pizzerii i zamówiliśmy dwie rodzinne pizze. Chociaż jak znam życie to i tak zabraknie.
Postanowiliśmy obejrzeć film, bo co innego mamy robić? Pizza przyjedzie dopiero za jakąś godzinę. Ja, Lou i Niall poszliśmy do kuchni po jakieś chipsy i coś do picia.
Niestety to Loczek wybierał film. A on zawsze wybiera horrory, których ja się niestety boję. Grr..
- Więc zaczynamy- powiedział dumny z siebie Hazza. Do tego wszystkiego siedział obok mnie. Miałam wrażenie, że wszyscy słyszą bicie mojego serca.
Harry wybrał Paranormal Activity 3. Gorzej już być nie może. Kiedy się bałam oczywiście mnie przytulał, a ja nie oglądałam filmu tylko siedziałam z zamkniętymi oczami przytulona do chłopaka, w którym jestem zakochana od dobrych kilku tygodni, a on może być tylko moim przyjacielem.
Dzwonek do drzwi wystraszył mnie już nie na żarty. Niall i Liam poszli odebrać pizze, a ja Lou i Harry zostaliśmy sami. Panowała niezręczna cisza. Miałam wrażenie, że Lou się na nas cały czas patrzy, bo siedziałam przytulona do Harrego i patrzyłam przez okno.
Po zjedzeniu pizzy dokończyliśmy oglądanie filmu. Niestety ja zasnęłam w objęciach możliwe, że mojego przyszłego chłopaka...

_____________________________
Jest rozdział , em nie wiem co napisać bo wstawiam ja tu tylko wstawiam rozdział bo Ola nie może... Choć pewnie następne pojawią się niedługo...

12 maj 2012

Rozdział 3.

Perspektywa Litzy
3 września...
Znów głupia szkoła. Jedyne moje pocieszenie to to że znów zobaczę się z Zayn'em. Jest taki... No taki... Przystojny, uroczy, słodki i bardzo miły. Jak spojrzy się na niego jeszcze nie znając go można stwierdzić że jest typem Bad Boy'a. 
-Litzy!- zobaczyłam rękę przed twarzą
-Co!? Gdzie?! Jak?!- krzyczałam
-Spóźnisz się!- moja mama mnie trochę irytowała. Miałam jeszcze dobre pół godziny.
-Och... Mamo nie dramatyzuj! Nie spóźnię się- uspokajałam ją
-Hah... Jesteś pewna?
-Tak...
-Yhm...
-Och... Dobra już idę- przewróciłam oczami i wyszłam...
Podczas lekcji byłam kompletnie w innym świecie. Złapałam dziś nawet jedną pałę. Heh... Za co? Za patrzenie na nauczycielkę wzrokiem zabójcy. Dobre nie? 
-Czy chcesz zarobić kolejną jedynkę?!- nauczycielka od matmy na mnie krzyczała. Wywróciłam oczami
-Nieeee... Wolałabym piątkę- posłałam jej cwaniacki uśmiech a cała klasa zaczęła się śmiać 
-To się przeliczyłaś- powiedziała z sarkazmem i wpisała mi kolejną
-Dziękuję- powiedziałam a klasa znów zaczęła się śmiać
-Za jedynkę?
-Jeszcze trzy i wyjdzie mi piątka- tsaaa... Lubię dogryzać ludziom. 
-Może...- powiedziała i zabrzmiał dzwonek. Strasznie się cieszyłam. Nie tylko dlatego że skończyła się ta lekcja, ale też że mam J. Angielski z Zayn'em. Czekałam pod salą a właściwie to na Zayn'a. Zadzwonił dzwonek a ON w końcu przyszedł. Pocałowaliśmy się w policzek w weszliśmy do klasy. Usiedliśmy ze sobą i przez całą lekcję zajmowaliśmy sie tylko swoją rozmową. Czułam się przy nim tak jakbyśmy się znali od bardzo dawna a nie przez te trzy dni...
-Ekhm...!- nauczycielka nie spodziewanie znalazła się przy naszej ławce
-Słucham?- odezwał się Zayn
-Mogę się dołączyć do waszej zaciekłej konwersacji?- powiedziała z wyrzutem
-Ymm... Jeśli pani chce- zaproponował jej Zayn
-Do dyrektora!- krzyknęła do nas iw skazała na drzwi
-No mój dzień jest pełen wrażeń- szepnęłam nie słyszalnie.
-Hm?- spytał i razem ze swoimi rzeczami wyszliśmy z klasy
-Nie nic.
-Hah- prychnął i znaleźliśmy się pod drzwiami dyrektora. Zapukałam i usłyszeliśmy 'Proszę!'  
-Och to znowu ty- powiedział do Zayn'a
-Niestety.
-A ty tu pewnie przez niego?- zwrócił się do mnie- On często tu bywa
-Em... Nie to też moja wina...
-Ahaa... Więc o co chodzi?
-No rozmawialiśmy na temat naszego spot...- zaczął Zayn
-Naszego Angielskiego- poprawiłam go i spojrzałam na niego wzrokiem 'Co ty wyprawiasz?!'
-Ach... Tak więc, dziś puszczę was bez kary ale to ma się nie wydarzyć po raz kolejny, zrozumiano?!
-Tak- przytaknęliśmy i wyszliśmy
-Chyba nie ma co wracać na lekcję. Chcesz to zostań ale ja się zrywam
-Wiesz... Jaja sobie robisz...- spojrzał na mnie i podniósł brwi- że mam nie iść z tobą?!- spytałam trochę z sarkazmem i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wyszliśmy bezpiecznie ze szkoły.
-Może pójdziemy do mnie?- spytał
-A rodzice?
-Mieszkam z przyjaciółmi
-W takim razie nie ma sprawy- powiedziałam i poszliśmy do niego. W czasie drogi złapał mnie za rękę. Spojrzałam się na niego, a on puścił ją od razu lecz złapałam ją ponownie.
-To tu- powiedział gdy doszliśmy pod willę... wielka willę. Spojrzałam na niego zdziwiona a on sie zasmial
-Ty... Tu mieszkasz?!
-Ym... Tak
-Wow!- tyle zdołałam z siebie wydukać. Weszliśmy do środka i Malik zaprowadził mnie do swojego pokoju...
________________________________________________
Wiem że przynudzam ale nic lepszego nie jestem w stanie wymyślić. Proszę o jakie kol wiek komentarze i do następnego Litzy!      

11 maj 2012

Rozdział 2.

                                                           Perspektywa Lany
                                                                 2 września

-Louis! Pośpiesz się, musimy jeszcze jechać po chłopaków!
- Idę!- Krzyknął z góry, bo ja stałam już przy jego samochodzie.
Zjawił się dopiero po 5 minutach
- Nie zdążyłem zjeść śniadania.
- Niewiele mnie to obchodzi. Trzeba wstawać trochę wcześniej
- Oj daj już spokój
Pogoda była fatalna,. Miałam wrażenie, że nigdy nie przestanie padać. Z muzyką w słuchawkach czas leci szybciej, więc o kilkunastu minutach dojechaliśmy do apartamentu zespołu, w którym Louis tymczasowo nie mieszkał.
- Idź po nich, bo nie chce mi się moknąć.- Louis jak zawsze chciał się mną wysługiwać.
- A ja to co, myślisz że zamierzam iść gdziekolwiek? Zapomnij, nie w taką pogodę.
- Dam Ci 5 dolarów.
- Chyba w twoich snach. Wisisz mi już jakieś 50.
- Jeszcze będziesz coś chciała. powiedział i wyszedł z auta bez parasola. A ja miałam swój w torbie. Niech sobie sam radzi.
Nie trzeba było długo czekać, a wszyscy już wsiedli do samochodu. Było trochę tłoczno i głośno, ale i tak ich lubię.
Zayn zaczął gadać o jakiejś dziewczynie. Nie bardzo mnie to interesowało, ale postanowiłam trochę posłuchać.
- Ona jest taka.. no ładna nawet bardzo. I ma zielone oczy. Przy niej czas leci szybciej. Mam wrażenie że byliśmy w tym parku tylko 5 min, ale i tak było cudownie..- Zayn jeszcze dalej opowiadał o tajemniczej nieznajomej, ale nie chciało mi się słuchać. Włączyłam muzykę, w słuchawkach oczywiście. Moją ulubioną piosenkę Ed'a Sheeran'a- Give me love.
Jak ja bym chciała żeby ktoś mnie pokochał tak jak Zayn tą dziewczynę. Mówiąc ktoś, mam na myśli konkretnego chłopaka. Nawet codziennie jeżdżę z nim do szkoły. Mianowicie Harry. Tak, Harry Styles, najlepszy przyjaciel mojego brata. Jestem w nim zakochana od dłuższego czasu. Nie mogę tego nikomu powiedzieć, bo byłyby same problemy. Nawet nie chcę myśleć co by było w internecie i gazetach "Siostra Louis'a Tomlinson'a spotyka się z jego najlepszym przyjacielem." Moje rozmyślania przerwał mi właśnie on.
- Lana. Wszystko w porządku? Już jesteśmy
- Tak, tak. Chodźcie.- Wysiadłam z samochodu Louis'a rozkładając parasol. Louis już skończył szkołę, więc pojechał do domu i przyjedzie po nas po zajęciach. Patrzyli na mnie tak, jakbym spadła z kosmosu. Nagle odezwał się Zayn
- Wiecie co, spotkamy się później- i pobiegł do jakiejś dziewczyny wchodzącej do szkoły. To chyba ta z parku
Lekcje były nudne. Nawet jestem w klasie z tą nową dziewczyną Zayna, ale nie rozmawiałyśmy. Nauczycielka od matmy ma do mnie pretensje że nie uważam na lekcji, ale ku jej zaskoczeniu, w moim zeszycie było wszystko co być powinno. Miała ochotę postawić mi jedynkę, ale jej się nie udało. Nauczyciele nie powinni wyżywać się na uczniach.
Po szkole miałam trening siatkówki, więc nie wracałam razem z Lou i chłopakami do domu tylko jechałam autobusem. Dziewczyny z siatki są nawet fajne. Tylko jest taka jedna która ma do mnie wonty nawet nie wiem o co. Dzisiaj tak podała piłkę że wybiła mi palca i teraz muszę chodzić z opatrunkiem. Przez to nie mogłam dalej grać, więc poszłam do domu. U mojego brata oczywiście siedzieli jego przyjaciele. Liam i Niall oglądali Toy Story, Zayn siedział w kuchni przed lusterkiem i układał włosy, a Harry i Lou gdzieś zniknęli.
- Może nie w kuchni z tymi włosami..?
- Oj dobra, dobra. - Poszedł do łazienki, nie wiem po co jak włosy dobrze mu leżą.
Wzięłam sok z kuchni i poszłam do siebie.
Po drodze przechodziłam obok pokoju Lou. Drzwi były otwarte, więc było słychać rozmowę mojego brata i Harry'ego
- Ale nie rozumiesz, że ona mi się podoba i ją kocham.?!- Harry prawie miał łzy w oczach jak rozmawiał z Louisem na mój temat. Czyli on czuje to samo. Teraz się porobiło..
- Lanę? Moją siostrę? Chyba sobie żartujesz.
- A co jak jej to powiem?- Gdy to usłyszałam zachłysnęłam się sokiem i mnie zauważyli.
- O, cześć mała. co ci się stało w rękę?- Kochany braciszek nagle zaczął się mną interesować, co samo z siebie wydawało się podejrzane.
- Mała to jest twoja pała, ja jestem młodsza.
- Przepraszam, muszę do toalety- Harry wyszedł z pokoju, bo chyba nie zamierzał mi na razie o niczym mówić.
- Dużo słyszałaś?- Lou chyba nie chciał usłyszeć prawdy, ale nie zamierzam go okłamywać.
- Nom, trochę słyszałam...

10 maj 2012

Rozdział 1.

Perspektywa Litzy 
Stoję właśnie przed lustrem ubrana w strój galowy(biała bluzka, czarna bombka i czarne nie wysokie szpilki). Zastanawiam się czy dobrym wyborem było zmieniać szkole. To miała być dobra zmiana. Ale czy na pewno?
-Litzy! Spóźnisz się!- moja rodzicielka krzyczała. Spojrzałam na zegarek. 8:43. Miała rację.
-Już idę mamo!- odkrzyknęłam. Zbiegłam na dół. Weszłam do kuchni gdzie pewnie była moja mama. Nie myliłam się- Cześć. Ja już lecę. Będę za 2 do 3 godzin.
-Okey. Pa- powiedziała a ja skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i wyszłam...
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Poszłam do sali gimnastycznej gdzie miało się odbyć rozpoczęcie. Gdy weszłam zwróciło na mnie uwagę zaledwie kilka osób. Stanęłam z boku i czekałam aż się zacznie...
Po czekaniu około 10 minut na scenę weszła nauczycielka i zaczęła przemawiać.
-Chce serdecznie powitać pierwszoklasistów i oczywiście starszych też. I jeszcze jedną nową dziewczynę która będzie uczęszczała do 2 klasy- musiała to zrobić. Chciałam ten dzień przeżyć niezauważalnie. Ale... Ona to wszystko zepsuła.
Wszystkie oczy były skierowane na mnie ponieważ mnie wskazała.
-Wejdź proszę na scenę i się przedstaw- wyszłam na scenę i zaczęłam
-Em... Więc. Nazywam się Litzy Donavan. Mam 17 lat- powiedziałam i zeszłym że sceny.
Wróciłam na swoje miejsce i czekałam aż się skończy...
Po jakiś 2 godzinach rozeszliśmy się do domu. Podczas tego dostałam plan lekcji i rozkład sal...
Jutro mam tylko J. Angielski, Chemię, Fizykę, Matematykę i na końcu w-f z którego się pewnie zerwę chociaż może...
Szłam ze spuszczoną głową. Nagle na kogoś wpadłam
-Szlag- mruknęłam pod nosem i podniosłam głowę. Przede mną stał bardzo ale to bardzo przystojny chłopak- Prze...praszam- wydukałam bo tyle zdołałam.
-Nic nie szkodzi...
-Na prawdę?- przerwałam mu
-Tak
-Wiesz jestem niezdarą. Jeszcze raz przepraszam- powiedziałam i posłałam mu ciepły uśmiech
-Jesteś Litzy tak?
-Tak...
-Ja jestem Zayn- powiedział i się uśmiechnął a ja to odwzajemniłam. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i wymieniliśmy numerami. Rozeszliśmy się do domu...
Gdy weszłam mama opsypywała mnie pytaniami np. jak szkoła, co masz jutro za lekcje, kogo poznałaś itd itp. Odpowiedziałam jej na wszystkie błahe pytania i poszłam do pokoju. Przebrałam się w jakieś dresy i luźną koszulkę. Spakowałam się na jutro do szkoły. Spakowałam potrzebne mi książki do torby. Usiadłam na łóżku i odczytałam sms'a ltórego dostałam
'Spotkajmy się... Zayn'
'Gdzie?'
'W parku przy szkole'
'O której?'
Teraz i zaraz'
'Okey. Czekaj tam na mnie. Będę za 15 do 20 minut'
'Spoko. Do zobaczenia'
Zaczęłam się szykować i po jakimś czasie byłam gotowa. Byłam ubrana w TO. I wyszłam z domu...      

9 maj 2012

Prolog ☻

Z punktu widzenia Litzy...
-Mamo czy długo mam jeszcze czekać?!
-Już chwila!
-Mamo spóźnimy się na samolot- dlaczego samolot? Wyprowadzamy się z Hiszpanii do Anglii konkretniej do Londynu. Za niecałe 45 minut mamy samolot a moja rodzicielka się tak długo szykuję. Nie lepiej było wstać tak jak ja? Dwie godziny przed wyjazdem a nie pół godziny. W końcu raczyła zejść na dół
-Jestem. Pasuję?
-I to jak bardzo- uśmiechnęłam się- Czyli zostawiamy to miejsce na zawsze?- posmutniałam. Tu miałam przyjaciół. Szkołę. Zacznę ją od nowa tam w Londynie. Przede wszystkim tu był mój dom. A teraz? Nic nie będzie tak jak wcześniej. To już nigdy nie wróci. Moja mama wymyśliła sobie że w Londynie będą lepsze zarobki. Myli się. Tam jest identycznie jak tu. To przecież jest Madryt!..
-Mamo jesteś pewna że chcesz to wszystko opuścić bo ja nie bardzo   
-Tam będzie nam lepiej. Wszystko ułoży się tak ja tutaj. Będzie jak dawniej
-Nie mów tak bo tak już nigdy nie będzie. Tam nie znam nikogo. Idę do innej szkoły. I to już nie będzie mój prawdziwy dom- powiedziałam trochę wściekła. Tak nagle z tym wyskoczyła...
-Litzy chodź. Samolot już jest!
-Już- krzyknęłam i ruszyłam do niej z moją walizką. Wsiadłyśmy do samolotu. Kazali nam zapinać pasy i ogólnie te bzdety. Gdy już byłyśmy w przestworzach, włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam swoją ulubioną piosenkę i zasnęłam...
Nie dane było mi długo spać ponieważ moja 'kochana' mama mnie obudziła. Czujecie ten sarkazm? 
-Och... Co takiego chcesz znowu?- spytałam oschle
-Nie śpij przy mnie
-Będę. Ty się wyspałaś a ja wstałam wcześniej chociaż powinnaś to być ty!- prawie krzyknęłam. Nie mogłam już zasnąć więc zaczęłam myśleć. Jutro zaczynam szkołę. I nie wiem czy to był dobry pomysł z wyprowadzką...
Jesteśmy już w Londynie. Mama złapała taksówkę i pojechałyśmy pod nasz dom który wyglądał tak: 
 Od razu po wejściu pobiegłam w poszukiwaniu mojego pokoju. Biegałam w tą i z powrotem po całym domu szukając jakiegoś ładnego pokoju w końcu znalazłam wyglądał tak: 
Weszłam do środka. Odłożyłam walizkę i rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Byłam strasznie zmęczona po podróży... 
Z perspektywy Lana'y... 
 -Louis, gdzie są moje książki?!- Brat znów zabrał mi moje książki po raz kolejny. Jest o 4 lata starszy a zachowuje się dziecinnie.
-Coo?
- Książki, takie coś co się nosi do szkoły. Gdzie są?
- U mnie w pokoju.
- Yhm..
Ruszyłam do pokoju Lou. Tylko, że tam jest taki bałagan że nic nie można zanaleźć, a ja jutro muszę iść do nowej szkoły. Grr..
- LOUIS!!!- Gdzie one są.?!
Mój kochany braciszek raczył się zjawić.
- Są tu.- Pokazał na dużą torbę leżącą w koszu z brudnymi ubraniami z siłowni.
- O nie! Masz mi to natychmiast dać, bo nie zamierzam grzebać w twoich brudnych skarpetkach. 
- Masz.- Rzucił torbą we mnie tak, że prawie sie przewróciłam.
- Dzięki.
Poszłam do siebie i zaczęłam pakować się na jutro do szkoły.
Do Louisa przyszli przyjaciele i oczywiście przez ich głośną muzykę już głowa mnie bolała. Są dorośli ale zachowują się jak dzieci. Poszłam spać żeby już się nie denerwować...